-->
*** Witaj na moim blogu ***

piątek, 3 grudnia 2010

Część XXV

Cały boży dzionek mnie unikał – tak się tą moją ciążą przejął !!! 
Dacie wiarę ??? Sebastiana mam na myśli oczywiście…
Potem do ciemnej nocy nowinę świętując, gdzieś się włóczył 
a ja jak głupia jakaś na schodach przed drzwiami na niego czekałam !!! W moim stanie !!! Dacie wiarę ???
Gdy wreszcie zjawić się raczył, zaraz insynuacje jak z worka wysypał, że to dziecko Szymczyka być może… I drzwi przed nosem moim zatrzasnął !!! Bezczelny!!! Ale ja tak łatwo zbyć się nie dam, 
bo jak mówię, że to jego, to przecież mówię !!!
W końcu do domu mnie jednak wpuścił…
Ale już od bladego świtu tą samą śpiewkę zaczął…
Maciek, Maciek i Maciek w koło Macieju !!!
Paulina  kiedy się tylko o ciąży dowiedziała, tak strasznie 
moją sytuacją się przejęła, że zaraz rozmawiać z nim pobiegła. 
Jestem uratowana, bo kto jak kto ale ona tego wszystkiego 
tak nie zostawi !!! Chociaż potem mnie wystrachała, bo prawników 
na Sebastiana nasłać postanowiła… 
A ja wojny aż tak na noże to jednak nie chcę…
Potem mi jeszcze obiecała, że kilka dni u nich, w sensie, że u niej 
i Marka, pomieszkać mogę dopóki sobie czegoś nie znajdę…
Krótką sekundę moje szczęście i wiara w prawdziwą z Pauliną przyjaźń trwała, bo zaraz się okazało, że gościa z Anglii do siebie przyjmą - przyjaciółkę serdeczną !!! Dacie wiarę ???
A ja to niby kto jestem ??? 
Julia jakaś, pracować z nami do tego wszystkiego będzie 
jako specjalistka od Pi-aR-u…
A potem Sebastian jak diabeł z pudełka w bufecie przede mną wyskoczył…
W końcu się zdecydował, że odpowiedzialność za nienarodzone weźmie i że niczego mu nie zabraknie…   
Ale pod jednym warunkiem – że na sto procent dziecko jest jego !!!

**********

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!