-->
*** Witaj na moim blogu ***

niedziela, 31 października 2010

Część XI

Ja się normalnie jakiegoś Eisenhowera w tej firmie nabawię !!! Dacie wiarę ???
Najpierw Sebastian mnie zdenerwował !!! Faceci to świnie !!! Gorzej !!! 
Bezmyślne świnie !!!
Na drugi dzień, zaraz na rozmowę w sprawie wynajmu mieszkania mnie 
umówił !!!
Żeby to jeszcze mieszkanie było !!! Mały pokoik, klitka, speluna u jakiejś zramolałej staruszki !!! Bezczelny !!! W dodatku w takiej podejrzanej okolicy !!!
Ale długo się nad tym zastanawiać nie mogłam, bo w firmie jeden wielki Tajwan 
dziś nastąpił…
Już na „dzień dobry” Marka z brzydulą podsłuchałam, jak się na Aleksa namawiali... Do Pauliny z tym zaraz pobiegłam i nawet pomysł do głowy 
mi wpadł, że ta pokraka wszystko w tym swoim kajeciku ma zapisane !!! 
I może nie tylko na Aleksa !!!
A jeszcze po nocach raporty na wszystkich dla Marka pisze !!!
Potem udawać musiałam, że jej strasznie współczuję, kiedy pytała czy jakieś plotki na jej temat przypadkiem po firmie nie krążą. Przyznać się przecież 
nie mogłam, że to ja wszystkich zawczasu ostrzegłam..
Aleks okrutnie wściekły o posądzenie działania na szkodę firmy być musiał, 
bo kiedy mistrz Pshemko w szale aparat fotografowi roztrzaskał, brzydula 
mnie w sprawach księgowych wysłała, bojąc się pewnie natychmiastowego 
na strzępy rozszarpania …
 I dobrze, bo na tej wizycie też skorzystałam. Skoro w firmie teraz jak na wojnie, zawsze dobrze wiedzieć po czyjej jest się stronie. Inaczej oba wojska mogą cię zasiepać…
Obiecałam, że na bieżąco o wszystkim informować go będę…
 A on mi na to vis à vis.
Makijażu nawet poprawić nie zdążyłam, bo kolejne problemy nadeszły… 
Terlecki dwie godziny wcześniej na spotkanie z Markiem w sprawie pokazu 
i podpisania umowy przyjechał… Znowu wszystko na mojej głowie było, 
bo go do powrotu prezesa zająć jakoś musiałam – brzydula u Darka spalona 
już była i tego furiata z pokazem pogonić jeszcze musiała…
Przynajmniej chwilę wytchnienia podczas rozmowy z Dariuszem miałam…
I wydawało się, że wszystko już gładko się potoczy, bo pokaz Pshemko bardzo 
do gustu mu przypadł. Już umowę prawie z Markiem w gabinecie podpisywali, 
gdy nagle jak ten kot w mroku brzydula zamajaczyła !!! 
A potem prezes umowy z Terleckim jednak nie podpisał !!! 
Dacie wiarę ???

**********

sobota, 30 października 2010

Część X

Nareszcie moja połówka chleba się odnalazła. Dacie wiarę ???
I tu Paulina całkiem się pomyliła !!!
Ale zaraz, po kolei…
Na turniej tenisowy pojechać nie mogłam, bo po wtargnięciu tam tej pokraki Marek martwym trupem by padł, gdyby mnie jeszcze zobaczył…
Sebulek pojechał, bo w meczu zastąpić go miał i w tym całym pośpiechu 
klucze od swojego mieszkania mi zostawił. Dacie wiarę ???!!!
Znaczy, że mi ufa i że się zmienił !!!
Z tej wielkiej radości kolację na jego powrót przygotowałam, bo przecież 
głodny być musiał po tym całym tenisie…
Rano w firmie myślałam, że się pod ziemię zapadnę, bo mnie Gośka odwiedziła.
Dacie wiarę ???
Ale wcześniej Darka Terleckiego poznałam, gdy papiery jakieś do konferencyjnej dla Marka na spotkanie zaniosłam. 
Pokraka nie chciała, bo podobno z jej winy cały ten biznesowy lanczyk 
na turnieju nie najlepiej się udał…
Darka oczarowałam i vis à vis… Naprawdę cudowny człowiek !! 
I chyba cały ten dil uratowałam !!!
A potem właśnie kłopoty z Gośką miałam, bo sobie zażyczyła, żeby ją 
po całej firmie oprowadzić. Dacie wiarę ??? Przecież nie mogłam, ona jak but siedmiomilowy głupia i jeszcze opinię bym sobie przez nią zszargała !!!
W końcu się jednak zorientowała, że się jej wstydzę… 
W głowie jak w młynku mi się zakręciło, bo wyprowadzić od siebie mi się 
kazała !!!
We własną siatkę niestety wpadłam… Już kamikadze popełnić chciałam, 
ale w porę się zorientowałam, że klucz do sebulkowego mieszkania mam dorobiony…
Niestety Sebastian z mojej wizyty wcale nie był zadowolony…
No, i do muru przypięta rozwarstwić przed nim w końcu się musiałam, 
bo gdzie ja bidulka teraz mieszkać miałam ???!!!
I nagle oczy otworzyły mi się tak szeroko, że jeszcze trochę a widziałabym 
po ciemku, bo mój kochany Sebulek zamieszkać u siebie mi pozwolił !!!
Dacie wiarę ???

**********

Część IX

Mam nadzieję, że Aleks w końcu jakiś użytek z tej pomarańczowej teczki, 
którą ode mnie dostał, zrobi, bo dłużej tego wszystkiego nie zniosę i normalnie 
jak balon wybuchnę !!!
Dosyć mam Marka i tej jego pokraki, Pauliny, Sebastiana i całej firmy !!!
Człowiek się stara, orze jak noże i co ???
Najpierw Sebastian mnie zdenerwował: z zaproszeniem na jakąś galę astronomiczną do mnie przyleciał, bo pewnie ta szatanistka kosza mu dała !!! 
Ale nie ze mną te numery brunet !!!
Dobrze, że Aleks akurat przechodził i mogłam temu Casanovie od siedmiu boleści pokazać, gdzie raki nocują !!!
Do Bakaro mnie nawet zaprosił, Aleks w sensie, a Sebastian to słyszał…
Ale z deszczu pod wannę zaraz wpadłam, bo się Paulinie z całej sytuacji tłumaczyć musiałam, że z Aleksem nic mnie przecież nie łączy, 
że w ten sposób na Sebastianie zemścić się chcę…
Potem Marek z Terleckim umówić mi się kazał, znaczy że jego z Terleckim…
Ale co ja na to poradzę, że on grafik ma strasznie nabrzmiały ???
A jednak jakoś im się udało, dacie wiarę ???!!! Markowi i tej jego pokrace !!!
On teraz na tenisowy turniej charytatywny idzie, żeby się z tym całym 
Darkiem spotkać i o nowej kolekcji F&D Sportivo rozmawiać… 
Bo bez niego podobno leżymy…
Do tego turnieju odpowiednio się przygotowałam, żeby nowy nasz prezes należyte wsparcie miał. Nawet pompony skombinowałam !!!
Ale nie ma sprawiedliwości na tym świecie !!! Marek powiedział, że chyba oszalałam i że w firmie zostaję, bo na turniej tylko z Pauliną jedzie !!! 
Dacie wiarę ???
Jedyna pociecha, że tą prezentację dla Terleckiego nie całkiem kompletną zabrał, bo się brzydula z zadania do końca nie wywiązała i od Pshemko wstępnych projektów nie odebrała.
Myślałam, że wszystko na nic, że teraz to już herbata po obiedzie…
I znowu Sebastian z różą i przeprosinami się przypałętał. 
Zła dalej na niego za tą szatanistkę byłam, dopóki mi w końcu nie obiecał, 
że na te korty mnie zawiezie.
I znów radość moja krótko trwała, bo jak głupia Sebastianowi wykorzystać się dałam, a na turnieju – dacie wiarę ???!!! – ta zadrutowana pokraka wylądowała !!!

**********

piątek, 29 października 2010

Część VIII

Junior Dobrzański nowym prezesem!!! Dacie wiarę ???!!!
Te jakieś ważne ekspertyzy na jego korzyść wypadły, więc zaraz wieczorem
wielki firmowy bankiet z tej okazji został zorganizowany !!!
Problem z kwiatami dla Marka miałam, bo jak głupia się wyrwałam i sama
je kupiłam, żeby prezesurę należycie uczcić…
A ta szatanistka z recepcji – ona tak ciągle na czarno jak jakiś diabeł się ubiera –
łaskawie mnie oświeciła, że już na wielki kosz kwiatów dla nowego prezesa
wszyscy się składali !!! Biednemu to zawsze wiatr w plecy…
Właśnie, Ania… Recepcjonistka-szatanistka !!!
Na tym bankiecie dobrze z Sebulkiem po ostatnio mile spędzonych chwilach 
bawić się zamierzałam…
A ten łajdak, prostak jeden, tą czarną wdowę na moich oczach podrywał !!! 
Dacie wiarę ???
I do firmy po zapomniane nieszczęsne kwiaty markowe samej mi jechać kazał !!!
Pojechałam sama, a jakże, bo w końcu ta cała impreza wcale nie taka glamour była…
Jeszcze wcześniej Paulina mnie zdenerwowała, bo zamiast się bezdusznym zachowaniem Sebastiana zainteresować, ona Marka szukała !!!

W firmie cisza i spokój… Po co ja w ogóle po te kwiaty wracałam ???
Bo właśnie nie wiem czy dobrze się stało... Aleksa spotkałam…
On też "humorek-wisiorek", bo przecież Marek sprzed nosa upragniony 
stołek mu zdmuchnął…
Rano z wielkim bólem głowy telefon od Gośki odebrałam i okazało się, 
że calusieńką noc w firmie przespałam. Dacie wiarę ???!!!
Do tego zupełnie nie wiem, o czym z Aleksem rozmawiałam…
Ale akurat nie to najważniejsze w tej chwili było.
Marka pierwszy dzień w roli nowego prezesa nastąpił, więc zapunktować 
od razu chciałam… Przemeblowanie gabinetu zarządziłam, w sensie, 
żeby do starego prezesa nowego przenieść…
I co ja takiego złego Markowi zrobiłam ???!!! 
Normalnie tylko się podciąć !!!
Wściekły do nieprzytomności, wszystkie meble na dawne miejsce 
zawracać mi kazał…
I za co ??? Że dobrze chciałam ??? 
A tą pokrakę dlaczego inaczej niż mnie traktuje ???
Z bankietu jak amfora pod ziemię się zapadła – jeszcze na prośbę Marka 
szukać jej musiałam - i dzisiaj do pracy spóźniona przyszła !!!
A Marek nic !!! Z uśmiechem na wspólną kawę ją zaprosił !!!
Jakby tego wszystkiego mało jeszcze było, Sebastian znowu na moich 
prawie oczach w recepcji z tą szatanistką flirtował !!!
Ostatecznie w łazience się rozwarstwiłam, gdzie w końcu Paulina mnie znalazła…
Żale wszystkie jak wodospad ze mnie popłynęły, a ona mi tylko tyle do powiedzenia miała, że ja sobie w kaszę daję dmuchać !!! Dacie wiarę ???!!!
No to teraz miarka się przelała, bo już ja im wszystkim pokarzę, kto komu 
i gdzie będzie dmuchał !!!

**********

środa, 27 października 2010

Część VII

Normalnie żywym trupem na zawał w tej firmie zejść można. Dacie wiarę ???
Zwolnienie brzyduli nic Paulinie nie dało, w sensie, że żadnych dowodów
na Marka w jego gabinecie nie znalazła…
Sukces jedyny, że klucz z pazernych łapsk pokraki wyrwała…
Ale przez to w większą depresję popadła i do domu SAMA pojechała.
A mnie jak tego psa z kulawą nogą zostawiła !!! Przyjaciółka !!! 
Dacie wiarę ???!!!
Zaraz Sebastian się zjawił, kiedy tak samotnie na ulicy kontemplowałam…
Do Pomiechówka droga daleka, więc się łaskawie zgodziłam żeby mnie podwiózł.
Ale do domu nie dojechałam, bo straszna kłótnia w samochodzie się rozpętała…
Od dwulicowych kłamców, zdrajców i związkofobów go wyzwałam, że tak Marka zdrady przed Pauliną ukrywa i w ogóle z nim razem trzyma !!!
I na środku ulicy zatrzymać się kazałam, bo dalej już z nim jechać nie zamierzałam !!!
Ale nagle całować się zaczęliśmy jak jakieś dwa półgłówki skończone…
Dalszych szczegółów zdradzać nie będę, bo nie przystoi nawet.
Grunt, że w końcu w jego wypasionej wannie gorącą kąpiel brałam…
Niestety relaksu chwile w zapomnienie odeszły gdy Sebuś do łazienki wchodząc oznajmił, że właśnie Marek do niego nocować przyjechał.
Prosto z lotniska, a właściwie prawie, bo jeszcze po drodze do domu zawitał,
gdzie na progu wszystkie swoje rzeczy w walizkach zapakowane znalazł…
Dacie wiarę ??? Paulina go z domu na bruk wyrzuciła !!!
A na koniec Marek w szlafroku mnie zobaczył, choć wcale nie chciałam,
bo jak ja teraz w jego oczach wyglądam ??? I co z moją reputacją ???
Rano senior Dobrzański zebranie zarządu zwołał, żeby sprawę apartamentu
dla Klaudii w Mediolanie syn wyjaśnił… Wytrzymać z nerwów nie mogłam
i znowu tony pomidorów zjadłam, bo w końcu losy mojej najlepszej przyjaciółki się właśnie ważyły…
W końcu w konferencyjnej Paulinę znalazłam, znowu całą we łzach,
bo okazało się, że Marek zamiast ją zdradzać, wszystkie formalności
z ich przyszłym ślubem związanych przy okazji tych targów zdążył załatwić…
I piękną katedrę, w której rodzice Pauliny sami ślub brali, dla niej specjalnie zarezerwował…
A ona głupia go słuchać nie chciała, bo znów myślała, że jakieś kłamstwa zacznie jej wciskać…
Do domu z nią pojechałam, bo w okropnym stanie wyrzutów sumienia była, 
więc jak ją samą zostawić miałam…
Uparty osioł z tej Pauliny Febo, bo za żadne skarby świata przekonać się 
nie dała, żeby do Marka zadzwonić i go za wszystko przeprosić…
Ale sprawa sama się rozwiązała, bo narzeczony osobiście nagle w domu się pojawił. Musiałam pić żelazo póki gorące i rozmowę zakochanych na odpowiednie tory sprowadzić…
Ale właśnie wtedy Paulina z domu grzecznie mnie wyprosiła, chociaż zbyć 
tak łatwo się nie dałam i obiecać jej kazałam, że się z Markiem pogodzi…
Ale torebki zapomniałam, a jak wróciłam to junior Dobrzański właśnie wychodził… Dacie wiarę ???
Zostawić tak tego nie mogłam, jakem Kubasińska przecież…
Na bruk Paulinę za narzeczonym wypchnęłam i chwała mi za to święci Anieli,
bo swego dopięłam i ich pogodziłam !!!

**********

wtorek, 26 października 2010

Część VI

Jak nie barok to sraczka !!! Dacie wiarę ???
Ledwo od zwolnienia się uratowałam, bo się w końcu rypnęło, że ten pomysł 
na markową prezentację wcale nie mój był…
Marek mnie i Ulkę do gabinetu na dywanik, w sensie rozmowę wyjaśniającą wezwał i pod murem jak ten skazaniec stanęłam…
Z całych tych nerwów, bo już wiedziałam, że jak nic na zbity bruk polecę, 
wszystko im wykrzyczałam: że chciałam Ulce pomóc, bo Marek z nią nie chciał gadać, że gdyby wiedział, że to jej pomysł, to nie chciałby nic o tym słyszeć… 
Sama nie wiem, co jeszcze krzyczałam, grunt, że jak jakaś nakręcona katarynka nikomu do słowa dojść nie dałam…
I pomogło !!! Marek dobrodusznie, chyba przez to, że ta brzydulowa prezentacja wypaliła, ostatnią szansę mi dał… 
Więc teraz bardziej pilnować się muszę…
Ledwo jakoś się poukładało i już myślałam, że z Pauliną trochę relaksu 
na zabiegach upiększających zażyję – bo jej narzeczony w sprawie targów 
do Mediolanu wyjechał – nowy skandal !!! Dacie wiarę ???
Oezu, siłą prawie, całą rozwarstwioną z domu na te zabiegi ją wyciągnąć musiałam… W końcu to upiększanie trochę kosztuje i przepaść nie mogło !!!
Marek ją zdradza !!! I do Mediolanu nie na targi, tylko do kochanki pojechał !!!
Dacie wiarę ???
Taką rewelację już na progu paulinowego domu usłyszałam !!!
Nawet jeśli, bo to do Marka w końcu podobne, to pod żadnym pozorem 
Paulina nie może mu się przecież w takim opłakanym stanie na oczy pokazać 
jak wróci !!! Już myślałam, że ją jakoś uspokoiłam…
Ale nagle – w pół zabiegu, dacie wiarę ???!!!  – do firmy jej się jechać zachciało, 
żeby się czegoś więcej na temat tej zdrady dowiedzieć !!!
Brzydula jak zwykle głupszą niż jest udawać chciała ale ją w końcu Paulina 
pod murem postawiła i klucza od biurka Marka zażądała !!!
A ta bezczelna pokraka jej odmówiła !!! 
No i się doigrała, bo Paulina ją ZWOLNIŁA !!!

**********

Część V

Prezentacja Marka…
Dobrze mnie tknęło, żeby na samym Sebastianie tylko nie polegać !!! 
Dacie wiarę ???
On w tej sprawie niewiele mądrzejszy ode mnie jest…
Więc jeszcze w biurze, zanim do niego „pracować” pojechaliśmy, z tą pokraką porozmawiałam… Że niby pomóc jej chcę, że skoro Marek z nią nie gada, 
to ja ją u niego poprę, że jak ma jakiś pomysł, niech go rozwinie i mailem mi 
i Sebastianowi wieczorem podeśle, żebyśmy jakiś podkład do tej prezentacji mieli… 
I mi uwierzyła !!!
Dacie wiarę ??? Kamień z nerki, myślę sobie. 
Brzydula całą robotę za nas odwali
a my miły wieczór razem spędzimy…
Trochę mnie Paulina zdenerwowała, bo Sebastiana, tak jak wcześniej Aleksa,
odradzać mi zaczęła. No, jeśli o jej brata chodzi, to w tym temacie akurat miała rację…
Ale Sebastian ???
Podobno z lepkich rączek słynie… Przestraszyłam się, że złodziej z niego jakiś !!!
Ale Paulinie o to chodziło, że on straszny kobieciarz jest.
Myślała, że mnie wystraszy… Na pewno nie będzie gorszy od Aleksa !!!
Ale tego już jej powiedzieć nie mogłam…
Na ten podkład do prezentacji od brzyduli czekając, miło się z Sebastianem relaksowaliśmy…
Świece, wino… Potem masaż… Czekaliśmy i czekaliśmy…
A potem bladym świtem czarną dziurę przed oczami zobaczyłam jak do mnie dotarło, że ta pokraka osobiście Markowi całą prezentację chce oddać !!!              
Podła zdrajczyni !!!
I z Sebastianem jak ten Zabłocki z mydłem na lodzie zostaliśmy, bo napisać 
już nic mądrego nam się nie udało a czas uciekał...
W drodze do firmy w końcu się ze mnie ulało, że ten cały pomysł na nową prezentację dla Marka od brzyduli podsłuchałam… 
I że teraz to nawet sam święty Turecki nam nie pomoże…
I jeszcze Sebastian na mnie nakrzyczał, żebym mu pomidorami, 
którymi przecież braki bromu tym okropnym stresem spowodowane 
uzupełnić musiałam, tapicerki w aucie nie wyświniła !!! Dacie wiarę ???
Jego wysłałam, żeby nas przed Markiem tłumaczył, bo gdybym ja tam poszła,
to na 99 setnych już na progu jego gabinetu martwym trupem bym poległa 
od samego jego spojrzenia chyba…
Strasznie się zdziwiłam, kiedy w końcu do sekretariatu dotarłam. 
Obaj tam byli, Seba i Marek w sensie… Nad jakimiś stosami papierzysk ślęczeli 
i po ich minach widać było, że jest jeszcze jakaś nadzieja, że nie wszystko jeszcze stracone…
Tyle pomidorów to ja w życiu chyba nie zjadłam !!! Godzina zarządu wybiła !!!
Teraz tylko czekać i modlić się o szczęśliwy koniec zostało… I jeść pomidory…
Komplikacje mimo wszystko z tego pośpiechu wynikły, bo z nową prezentacją 
Marek zapoznać się nie zdążył… Brzydula gdzieś przepadła… 
Na telefonie jej złapać nie mogłam…
W końcu jakimś cudem się odnalazła…
Ale posiedzenie zarządu przerwać trzeba było, żeby dla Marka czas niezbędny do zapoznania się z tą nieszczęsną prezentacją zyskać… Dacie wiarę ???
Jedynie Pshemko taką wielką moc posiadał, żeby bezkarnie ważną naradę przerwać. Szczęśliwie jakoś naszego projektanta przekonać zdołaliśmy i junior Dobrzański z posiedzenia zarządu z całą twarzą wyszedł…
Ale podobno nie koniec naszych kłopotów, bo te całe projekty wizji rozwoju firmy, jak mnie Sebastian oświecił, mają jeszcze eksperci prze-a-na-li-zo-wać…
Po co ? Dlaczego ? Tym głowy zawracać sobie nie będę… 
W końcu najgorsze już chyba za nami… ???

**********

Część IV

Jak on śmiał !!!
Tak mnie spić i wykorzystać !!! Dacie wiarę ???
Już nigdy, przenigdy się z nim nie umówię !!!
O Aleksa mi oczywiście chodzi !!!
A ja jak ta głupia blondynka, zakochana, tak się omotać przez niego dałam…
Jeszcze mnie jak jakiegoś jelonka nazwał – Bambi – kiedy mu wygarnęłam, 
że wiem co z niego za element… Co ja jestem ???
Ale nie wszystko jeszcze stracone, bo kiedy rozwarstwiona swoją porażkę 
w łazience opłakiwałam, brzydula Ali – tej kadrowej – o przecieku prezentacji 
Marka opowiedziała.
To moja wina, wiem… 
I ta pokraka chyba też się domyśla, bo mnie o swoje hasło do komputera wypytywała: czy gdzieś go sobie nie zapisałam, czy komuś o nim przypadkiem nie powiedziałam…
No i potem, dalej w tej łazience, o jakimś swoim pomyśle "za bardzo rewolucyjnym" (tak powiedziała) tej Ali mówiła...
Nowe marki, różne dla różnych klientów: młodzieży, średniozamożnych…
Słowem: Febo & Dobrzański jako wielkie imperium odzieżowe… Dacie wiarę ???
Więc sobie wykombinowałam, że Markowi muszę o tym zaraz powiedzieć...
Jako swój pomysł oczywiście przedstawić, to może moja wina zostanie odkupiona i jeszcze na tym firmowym wózku dalej pojadę…
Ale znów jak z deszczu pod wannę wpadłam…
Markowi ten pomysł nawet bardzo się spodobał. 
Zmyślać strasznie musiałam, skąd mi takie coś do głowy przyszło...
I teraz nie wiem, co dalej będzie, bo nad nową prezentacją z Sebastianem 
dziś wieczorem mamy pracować… A czasu niewiele, bo jutro po południu zarząd na naradę w tej sprawie się zbiera… Marek o jakiś biznes – planach 
coś bredził…
Dobrze, że chociaż Sebastian się na tym zna, to może jakoś to będzie…
I firmę uratujemy, Marek nowym prezesem zostanie a Aleks na wieki odejdzie…
I wszystko dzięki mojej pomocy… 
Ale o tym, mam nadzieję, brzydula już się nie dowie, bo na zbity bruk 
jak wszystko dobrze się skończy, poleci…

**********

Część III

Brzydula na randki z Turkiem chodzi !!! Dacie wiarę ???
Ale ja nie wiem, czy ten księgowy to tak naprawdę na nią leci… 
Jakiś mega przekręt w tym wszystkim wyczuwam, tym bardziej, 
że ona u Aleksa na rozmowie była. 
I wiem jeszcze, że on jej awans i podwyżkę zaproponował (no, tak akurat 
w pobliżu byłam…). 
Więc ten Turek to raczej przykrywka do jakiejś grubszej afery a nie żaden absztyfikant !!!
Do Pauliny a potem do Marka z nowinami od razu pobiegłam, żeby wiedzieli 
jakie z tej brzyduli niezłe ziółko, co na dwa fronty kombinuje…
Paulina miała rację, że Markowi o jej zwolnienie tak głowę suszyła. 
Ale junior Dobrzański tak tej paskudzie ufa (ona mu chyba czegoś do kawy dosypuje), że nie chce o niczym takim słyszeć !!! Dacie wiarę ???
Oj, przejedzie się on  jeszcze na niej i wspomni Kubasińskiej słowa…
I jeszcze dzisiaj taka historia…
Aleks z tym swoim księgowym spotkanie na mieście mieli a krótko po ich wyjściu brzydula z firmy ucieka i prosi, żebym w razie czego przed Markiem 
ją kryła, bo do tego swojego Rysiowa w pilnej sprawie rodzinnej jechać musi... 
Takie kity mi wciska chwilę po telefonicznej rozmowie z jakimś dyrektorem !!! 
Aleks przecież dla niej dyrektorem jest !!! Dacie wiarę ???
Nawet dobrze kłamać nie potrafi… I do tego bezczelna !!!
Jeszcze drukowanie czegoś tam dla Marka za nią odwalać musiałam !!! 
Szczęście, że ją w końcu w tym Rysiowie złapałam… 
Telefonicznie, więc tak naprawdę to nie wiem, gdzie była…
I hasło do swojego komputera mi podała, bo inaczej Marek to by chyba 
całą firmę rozniósł na strzępy za te papiery !!!
Prosiaczek – nie mogę !!! Dacie wiarę ??? No, to hasło w sensie…
A potem wszystko się wydało. 
Marek mi umowę o pracę na calutki rok przedłużył !!!
I teraz już na dobre duszą i ciałem do firmy należę !!!
A ta pokraka zaraz z markowego gabinetu cała zaryczana wyskoczyła, 
więc pewnie wszystko co podsłuchałam - no, przecież przypadkiem 
i w końcu w słusznej sprawie – prawdą się okazało !!!
A to całe przedłużenie mojej umowy, to podobno też Sebastiana, 
tego dyrektora kadrowego, zasługa…
Nawet na kolację chciał mnie dzisiaj zaprosić, żeby tą okazję uczcić… 
Ale ja mu odmówiłam, bo inne plany na wieczór już sobie zrobiłam.
Paulina Pauliną… 
Co jej obiecałam, to jej obiecałam ale przysięgać nie przysięgałam !!!
I takiej partii jak Aleks, przez jakieś głupie obiecanki-sasanki nie odpuszczę !!!
Muszę do niego zaraz zadzwonić, bo jeszcze nie wie, że dziś wieczorem 
na kolację ze mną się wybiera !!!
 
**********

Część II

Senior Dobrzański się wściekł!!! Dacie wiarę ???
Na kogo ??? Oczywiście na Marka i Aleksa !!!
Za te ich ciągłe kłótnie, brak komunikacji i co tam jeszcze…
Żeby mu firmy przez to do reszty nie rozwalili, konkurs na prezesa zarządził.
Niebawem wizję rozwoju firmy na przyszły rok przedstawią, a lepsza propozycja wygra. Przegrany z firmy odejdzie !!!
Chyba Aleksowi się podobam, bo do restauracji mnie zaprosił…
Trochę mnie jedzenie z nim zmęczyło, bo wypytywał jak Markowi prezentacja idzie. Natrudziłam się za stu, bo o tych tabelkach, numerkach, statystykach, eksporcie – imporcie rozmawiać nie potrafię. A przecież nie chciałam jak jakaś głupia blondynka przed Aleksem wypaść…
I znów problem mam wielki, bo nie wiem co robić… 
Dla Marka przecież pracuję, chociaż chwilami mam wrażenie, że dla Pauliny...
A o Aleksie jej powiedzieć nie chciałam, żeby mnie o grę na dwa ognie nie oskarżyła…
Chociaż i tak, nie wiem jak, o naszym spotkaniu się dowiedziała !!!
I na opcję ja – Aleks kategorycznie się nie zgodziła !!! 
Mam brzydulę szpiegować !!!
A to wszystko przez tą byłą modelkę, Mirabellę, co ją ostatnio w telewizji zobaczyłam. Na koncercie, bo wielka piosenkarka z niej teraz… 
I w dodatku Marek też tam był, chociaż Paulinie mówił, że w firmie pracował… Taki skandal znowu !!!
Bo przecież dopiero co Joaśka z wielkim hukiem na zbity bruk poleciała…
Co ja się nagimnastykować musiałam (dobrze, że jakąś formę po tym fitnesie 
jeszcze mam), żeby Paulinę pocieszyć i do rozumu przemówić, że Markowi 
za takie numery to solidna nauczka się należy…
Wymyśliła genialnie, tą nauczkę w sensie…
Cały dzień narzeczony do niej wydzwaniał a ona nic – głucha jak pień. 
A wieczorem do firmy pojechała jak ta latawica poubierana i Mareczka 
w kajdankach do fotela przykutego zostawiła…  
Myślałam, że normalnie z krzesła spadnę, jak ją w  „Różowej Papudze” 
w samym futrze zobaczyłam i jak mi to wszystko potem opowiedziała…
Nie wiem co z tego wszystkiego dalej wyniknie, bo do firmy po jakimś czasie wróciłyśmy, żeby Mareczka z tych kajdanek rozkuć. 
Głupio by było jakby go sprzątaczki nad ranem w takim stanie, 
gołego znalazły… I tu porażka – gabinet psuty !!! 
Ale bardzo prędko odkryłam, że go brzydula oswobodzić musiała, bo jej chustę 
na biurku znalazłam… Dacie wiarę ???
Ciekawe co ona po nocy w firmie robiła ???
Specjalnie Marka ratować chyba nie przyjechała ???
Paulinę zmusiłam, żeby do Papugi wracać. Nie mogła przecież do domu jechać 
i na niego grzecznie czekać, bo by to sensu żadnego nie miało…
A teraz okropnie niewyspana jestem po tych nocnych eskapadach i nie wiem,
jak ja dzisiejszy dzień w pracy przeżyję…
 
**********

Część I

Strasznie nudno w tym fitnessie, co ostatnio pracowałam, było...
Praca w ogóle nie-rozwojowa, choć w końcu trafiło mi się jak ślepej kurze jajo.
Paulinę Febo tam poznałam. Dacie wiarę ??
Tą narzeczoną syna właściciela wielkiej firmy modowej !!!
Ona sama - no, nie do końca, bo z bratem Aleksem - po zmarłych tragicznie rodzicach, w niej udziały mają, w firmie znaczy...
Wielki świat, wszystko mega glamour... Normalnie żyć i umierać !!!
Od słówka do słówka, pracę jako sekretarkę Marka Dobrzańskiego, 

tego narzeczonego w sensie, mi zaproponowała !!!
Myślałam, że mi się pedały w rowerku, na którym ćwiczyłam urwą, 

jak mi to powiedziała !!!
Oczywiście wszystko ładnie, pięknie... Ale przysługa za przysługę. 

Mam go teraz pilnować, bo z niego podobno straszny babiarz...
I Paulina o swoją przyszłość się obawiając, takie środki zapobiegawcze zamierza stosować...
Ja jako szpieg i jego opiekunka, żeby mu się głupie pomysły w głowie 

nie lęgły !!! Dziwne to trochę...
Ale w końcu marudzić nie będę, bo taka praca to moja życiowa szansa !!!

Oczywiście z tego wszystkiego nie zdążyłam się przedstawić:
Violetta Kubasińska (przez "V" i dwa "t") jestem. Pochodzę z Pomiechówka, gdzie niestety mieszkam z mamusią...
I obecnie pracuję jako sekretarka dyrektora Marka Dobrzańskiego w znanej firmie modowej Febo & Dobrzański.

Cały piękny obrazek psuje mi ta Cieplak z drutami na twarzy, aparatem na zębach znaczy, przez którą jedną z dwóch sekretarek jestem. Może oleju w głowie to ona ma dużo, ale wyglądem, stylem ubierania i w ogóle, absolutnie 

do naszego świata nie pasuje. Zupełnie jakby z innej bajki była. Dacie wiarę ???
Dlatego myślę, że jej dni w firmie już dawno policzone są i niedługo na zbity bruk wyleci jak nic !!! Bo stanowisko dostała tylko dlatego, że Marka po tym pokazie w Łazienkach z roztrzaskanego, płonącego samochodu wyciągnęła.
Za uratowanie życia junior Dobrzański do pracy ją przywrócił, bo już wcześniej zwolniona, pewnie w swoim Rysiowie oczka wypłakiwała...
A wszystko na jaw wyszło przez tego jąkającego się ochroniarza. 

I jeszcze Paulinie podpadłam, bo jakąś płytę z kolekcją, co dopiero z Paryża dostała, zniszczyłam...
Dobrze chociaż, że Marek mnie nie wyrzucił, kiedy się okazało, że cały splendor za ratowanie jego życia na mnie a nie na Cieplak spłynął...
Za to genialnie wymyślił, że dwóch sekretarek potrzebuje...
I teraz codziennie na tą odrutowaną twarz patrzeć muszę, bo na wprost ją posadzili, mnie w sensie...
A Paulina zaprzyjaźnić mi się kazała, skoro już razem pracować będziemy...
Podobno na razie, dopóki czegoś nie wymyśli, żeby się jej pozbyć.
Nie wiem jak długo ja to wytrzymam... 

Moje nerwy są kłębkiem drutu i co chwila do bufetu po pomidory biegać muszę...
Dacie wiarę ???

**********

Prolog

Witam :)
Krótkie opowiadania w formie pamiętnika Violetty Kubasińskiej -
tego chyba jeszcze nie było !!!
Zapraszam i zachęcam do lektury.