-->
*** Witaj na moim blogu ***

niedziela, 26 grudnia 2010

Część XXIX

Na plan awaryjny nadeszła pora, bo przecież jak w końcu się wyda, 
że ja w tej ciąży wcale nie jestem, to mnie Sebastian z domu na zbity bruk wyrzuci !!!
Do akcji więc przystąpiłam natychmiastowo i upojny wieczór „safari” mojemu mężczyźnie urządziłam…
Ale chyba jakoś marnie się postarałam, bo ten beznadziejny test ciążowy nic nie pokazał !!! Dacie wiarę ???
W dodatku sprawa trochę się rypła i skomplikowała, bo mnie brzydula na testowych manipulacjach w łazience przyłapała… 
Że też ona taka sprytna musi być !!!
Od razu się domyśliła, że moja ciąża urojona jest !!! Dacie wiarę ???
Błagać na kolanach prawie ją musiałam, żeby z ust pary nikomu nie puściła – zwłaszcza Sebastianowi !!! Potem jeszcze ta Iza-krawcowa mnie pytała, jak myśmy z Sebastianem to w końcu zrobili,
bo ona z mężem o dziecko też już długo się stara. I wiecie co mi powiedziała ??? Że na ciążę okłady z kapusty najskuteczniejsze podobno są ???
Tak więc kapuściany wieczór tym razem Sebulkowi zafundowałam…
Nic z tego nie wyszło, bo on okropnie na mnie się wkurzył i jeszcze krzyczał, że żadnym królikiem nie będzie !!! Dacie wiarę ???
O lwa na safari tak się nie burzył…
Zaraz rano do tej radotwórczyni od siedmiu boleści pobiegłam i wszystko jej wygarnęłam, że Sebastian w tej kapuście tknąć mnie nawet nie chciał i że już dobrze rozumiem dlaczego ona sama takie kłopoty z zajściem w ciążę ma !!!
I jeszcze brzydulę potem na kłamstwie przyłapałam, bo swojego 
brata jako modela do naszego pokazu wciągnęła… 
Ale jej obiecałam, że sekretu dochowam, bo przecież ona mój sekret też zna…
A potem jeszcze Iza w korytarzu na mnie wpadła i wszystko się wydało !!!
Ta odrutowana pokraka przebrzydłą wypaplaczką jest , bo skąd krawcowa o mojej nie-ciąży już wie ??? Oooo !!! 
Ja jej tego tak łatwo nie podaruję, brzyduli w sensie !!!
Kodeks Murgrabiego, tak ??? Oko za oko, sekret za sekret ???
Już ja jej pokarzę, gdzie raki nocują !!!

**********

piątek, 17 grudnia 2010

Część XXVIII


Na naszą wspólną pierwszą kolację gotowane pory przygotowałam, 
bo podobno to mega afrodyzjak jest. Ale Sebastian kurkę wolał…
Myślałam, że mnie, bo wcześniej o sobie jako o po domu krzątającej się mówiłam…
Ale on prawdziwej, żywej chciał !!! Łakomczuch !!!
Potem znów o nienarodzonym i przyszłości gadać jak najęty zaczął, 
że to sprawa poważna, że on dziecka nigdy wcześniej nie miał… 
A ja to niby miałam ?? No, akurat w tym temacie to ja mu pomóc niewiele mogę…
W domu o dziecku tylko, w pracy – to samo !!! Dacie wiarę ??
Jakbym jakimś INTUBATOREM była a nie kobietą !!!
No, ale w końcu jakaś odmiana od tych wszystkich ciąż się nadarzyła…
Paulina dla Julii imprezę powitalną w elitarnym gronie wieczorem organizowała…
Julia Julią – za nią nigdy nie przepadnę, w sensie, że się nie polubimy, ale na takim przyjęciu być po prostu nie wypada, tym bardziej, 
że Paulina mnie zaprosiła (pewnie ją sumienie ruszyło 
za to obiecane-odwołane u niej i Marka moje mieszkanie).
Setnie się przy okazji ubawiłam, jak mi brzydula powiedziała, 
że też imprezę wieczorem ma… Z tymi swoimi psiapsiułeczkami Andrzejki sobie organizują. Dacie wiarę ?? Ona już naprawdę źle 
w głowie ma skoro myśli, że w garnku z woskiem faceta znajdzie…
Sebastian strasznie mnie zdenerwował, bo wcale nie chciał, 
żebym na to przyjęcie poszła !!! W kółko ta ciąża !!! 
I co ja teraz w domu zamknięta na głucho będę siedziała ??
Kobiecie  w ciąży też przecież coś od życia się należy !!!
A potem nawet szampana napić mi się nie pozwalał !!! Dacie wiarę ???
Za plecami Aleksa po kryjomu to robić musiałam – jak jakiś kryminalista albo przestępca skończony !!!

**********

niedziela, 12 grudnia 2010

Część XXVII


W końcu to koszmarne USG zrobić poszłam, bo Sebastian żyć mi przecież nie dawał !!! Jak galaretka z nerwów cała dygotałam, 
bo wiadomo, że nie co dzień kobieta takie badania robi…
Ale to najgorsze nie było, bo co ja teraz Sebastianowi powiem ???
Ta nawiedzona doktórka bezczelnie mi powiedziała, że ja w żadnej ciąży nie jestem !!! Dacie wiarę ??? 
Awanturę okropną jej zaraz zrobiłam, bo do czego to podobne, 
żeby lekarz pacjentowi taką ciemnotę wciskał !!! 
Tydzień wcześniej internista mnie zapewniał, że z osłabienia 
w ciąży jestem. A teraz co ??? Że nie jestem ??? !!! 
Dacie wiarę ???
Zrobić coś musiałam, bo w ciąży nie mogłam przecież nie być !!!
W końcu z jedną przyszłą matką w przychodni te badania sprytnie podmieniłam żeby Sebulek biało na czarnym dowód miał !!!
Jeno się wreszcie wyjaśniło ale spokoju dalej nie miałam. 
Dacie wiarę ???
Do firmy przychodzę a tu za biurkiem brzyduli Szymczyk w komputerze coś grzebie !!! Czy on mnie kiedyś prześladować przestanie ???
A potem jeszcze Paulina o termin mnie wypytywała… 
Porodu termin, w sensie…
A skąd ja niby takie rzeczy mam wiedzieć ???!!!
No to na solarium sobie poszłam, żeby stresy wszystkie rozładować. Ulce oczywiście powiedziałam, że do lekarza idę, bo mnie w autobusie wytrzęsło…
I Sebastian w tym czasie zadzwonił.
Pytał kiedy do firmy wracam, bo pogadać poważnie ze mną chce…
Cała w nerwach w pracy z powrotem się zjawiłam, bo przecież 
z Sebastianem nigdy nic nie wiadomo !!!
I już myślałam, że na jakiegoś Eisenhowera z tego świata zejdę, 
kiedy mój mężczyzna wspaniały propozycję cudowną mi złożył !!! Zamiast z Pomiechówka autobusami się tułać, mieszkanie u siebie 
mi zaoferował !!! Kochany Sebulek…

**********

czwartek, 9 grudnia 2010

Część XXVI

Sebastian to badanie na ojcostwo jako dowód chce mieć a brzydula Szymczyka na ojca dziecka mi insynuuje !!! Dacie wiarę ??? 
To wszystko nie na moje poszarpane nerwy jest, w dodatku 
w moim ciążowym stanie !!! Przecież ja się teraz denerwować 
w żadnym wypadku nie mogę !!!
Sebastian do bufet przyszedł. Ustaliliśmy, że po pracy poważnie 
w „Różowej papudze” porozmawiamy… 
Ledwo wyszedł a tu Szymczyk do mnie dzwoni i spotkać się chce.
Dacie wiarę ??? 
Przysięgał, że to nasza ostatnia rozmowa będzie, więc się zgodziłam, żeby w końcu z głowy mieć tego pomywaka-pseudobiznesmena... 
W parku spotkanie mu wyznaczyłam, bo przecież w firmie nie mogą wiedzieć, że ja z takim typem się widuję. O reputację swoją dbać muszę, tym bardziej, że teraz w ciąży z Sebastianem jestem.
Ten Szymczyk na głowę chyba spadł albo z Marsa wylądował !!! Obiecywał, że jeśli jakiś szansy cień istnieje, że dziecko jego jest , 
to on mi pomoże !!! Dacie wiarę ???
Powiedziałam mu, że ono ojca już ma – przystojnego, inteligentnego 
i na poziomie !!! A jak on mi pomóc chce z tą swoją marną pensyjką pomywacza ??? !!!
Bzdury o ekonomistach z wykształcenia, biznesach z Markiem 
i brzydulą zaczął mi opowiadać, jakby myślał, że ja jakaś głupia 
jestem i łatwo nabrać na takie bajki-samograjki się dam !!!
Na środku parku go zostawiłam, mówiąc, że Marek jest dla niego 
za dużego biznesu formatem… formatu biznesem… smenem…
Oj, dobra – nie ważne – i na spotkanie z Sebastianem ruszyłam.
Myślałam, że w milszej atmosferze ta rozmowa się odbędzie, 
ale już od progu, znaczy gdy tylko przy stoliku koło Sebastiana usiadłam, drzeć koce zaczęliśmy !!! Dacie wiarę ??? 
Z testu na ojcostwo na szczęście się wycofał…
No, ale jak nie barok to sraczka, bo teraz USG ode mnie chce !!!
W końcu obiecałam… 
I znowu w kolejne komplikacje się wpakowałam !!!

**********

piątek, 3 grudnia 2010

Część XXV

Cały boży dzionek mnie unikał – tak się tą moją ciążą przejął !!! 
Dacie wiarę ??? Sebastiana mam na myśli oczywiście…
Potem do ciemnej nocy nowinę świętując, gdzieś się włóczył 
a ja jak głupia jakaś na schodach przed drzwiami na niego czekałam !!! W moim stanie !!! Dacie wiarę ???
Gdy wreszcie zjawić się raczył, zaraz insynuacje jak z worka wysypał, że to dziecko Szymczyka być może… I drzwi przed nosem moim zatrzasnął !!! Bezczelny!!! Ale ja tak łatwo zbyć się nie dam, 
bo jak mówię, że to jego, to przecież mówię !!!
W końcu do domu mnie jednak wpuścił…
Ale już od bladego świtu tą samą śpiewkę zaczął…
Maciek, Maciek i Maciek w koło Macieju !!!
Paulina  kiedy się tylko o ciąży dowiedziała, tak strasznie 
moją sytuacją się przejęła, że zaraz rozmawiać z nim pobiegła. 
Jestem uratowana, bo kto jak kto ale ona tego wszystkiego 
tak nie zostawi !!! Chociaż potem mnie wystrachała, bo prawników 
na Sebastiana nasłać postanowiła… 
A ja wojny aż tak na noże to jednak nie chcę…
Potem mi jeszcze obiecała, że kilka dni u nich, w sensie, że u niej 
i Marka, pomieszkać mogę dopóki sobie czegoś nie znajdę…
Krótką sekundę moje szczęście i wiara w prawdziwą z Pauliną przyjaźń trwała, bo zaraz się okazało, że gościa z Anglii do siebie przyjmą - przyjaciółkę serdeczną !!! Dacie wiarę ???
A ja to niby kto jestem ??? 
Julia jakaś, pracować z nami do tego wszystkiego będzie 
jako specjalistka od Pi-aR-u…
A potem Sebastian jak diabeł z pudełka w bufecie przede mną wyskoczył…
W końcu się zdecydował, że odpowiedzialność za nienarodzone weźmie i że niczego mu nie zabraknie…   
Ale pod jednym warunkiem – że na sto procent dziecko jest jego !!!

**********

środa, 1 grudnia 2010

Część XXIV


Ja się normalnie jakiegoś Eisenhowera przez te wszystkie mieszkaniowe problemy nabawię !!! Dacie wiarę ???
Nogi na dramo wszędzie schodziłam i żadnego noclegu 
nie załatwiłam !!! Raz krowie śmierć – sobie pomyślałam 
i do tego hotelu dla modelek jeszcze raz pojechałam…
Tam pani Stefcia-recepcjonistka znów nieszczęsnego przedłużenia rezerwacji ode mnie zażądała… 
Mówcie co chcecie, ale ze mnie to dopiero urodzona negocjatorka 
co się zowie !!! A do tego w czepku !!!
Na kobiecą litość babę wzięłam, że przecież ona też jak dzika mrówka haruje, to wie jak to jest, że wielkie zamieszanie potem będzie, 
jak to przedłużenie doniosę, że fakturę korektorować niepotrzebnie będzie musiała, że po co to wszystko… I klucz do pokoju na tę noc dostałam !!!
Od rana Paulina po firmie wściekła jak pszczoła fruwała i mnie 
o jakiegoś nowego markowego inwestora wypytywała… 
Nie jest dobrze – takiej, to jej jeszcze nigdy nie widziałam…
A potem to już kompletna katastrofa nastąpiła…
Z Sebastianem po pracy wychodziłam i właśnie go przekonać próbowałam, żebyśmy miły wieczór wspólnie spędzili, gdy nagle Paulina do mnie z pretensjami zadzwoniła. 
Kiedy ją wreszcie uspokoiłam, że to na pewno w tym SALOMON SUSHI BARZE Marek kolację z inwestorem ma, za chwilę znów zadzwoniła !!! Hasło rezerwacji stolika jej podać musiałam !!! 
Dacie wiarę ???
A kiedy się w końcu od niej uwolniłam, na ulicy sama jak palec zostałam, bo Sebastian zniknął…
Z panią Stefcią tym razem dogadać mi się nie udało i z walizką 
na bruku w środku nocy zostałam…
Do Sebastiana tylko pojechać mogłam. Myślałam, że z mojej wizyty się ucieszy, tym bardziej, że podobno jego drużyna mecz właśnie przegrała. 
Krótką sekundę z nim rozmawiałam i już na odchodnym ostatnią sztuczkę wypróbowałam, bo gdzie ja spać tej nocy miałam ???
Wstając z kanapy nagle zasłabłam. Sebastian strasznie przejęty, ruszać ze swego mieszkania mi się nie pozwolił, tak więc zostałam.
Rano dalej przedstawienie grałam, bo w końcu światełko w tunelu ujrzałam, że jakiś kąt nad głową wreszcie mieć mogę, w sensie, 
że u Sebastiana. Z resztą sam do lekarza mnie wysłał z samego rana, bo podobno wyglądałam jak biała ściana. A kiedy po wizycie do firmy wróciłam, to o rychłym ojcostwie go poinformowałam... 
Dacie wiarę ???

**********

wtorek, 30 listopada 2010

Część XXIII


Ta paulinowa obsesja Marka śledzenia kiedyś do grobu mnie wciągnie…
Już nie tylko w firmie ale i poza nią szpiegować go muszę.
Na lancz biznesowy właśnie prezes się wybrał a ja o tym oczywiście nic nie wiedziałam !!!
Dacie wiarę ??? I nawet mi nie powiedział, która to restauracja !!!
Do muru przez Paulinę przypięta przez krótką sekundę myślałam, 
że Greka Ziorbę z tych nerwów zatańczę. 
Na szczęście Sebulek w porę się zjawił i nieświadomie mi wszystko
 jak na niemieckim kazaniu wyśpiewał…
W te pędy do „Moskwy” poleciałam (dobrze, że Paulina taksówkę 
mi zasponsorowała).
Ale trud mój nadaremny się okazał i kasa bez sensu wydana, bo przy stoliku obok Marka znowu ta pokraka siedziała… Dacie wiarę ???
Ja tu jednak wyraźnie widzę, że coś się święci i to nie jest jajko wielkanocne, bo oni ostatnio coś za dużo czasu razem ze sobą spędzają. Ciągle się naradzają a teraz znowu gdzieś wyszli.
Podobno córkę zarejestrować !!! Dacie wiarę ??? 
Normalnie ubaw pod pachy !!!
Ale ja tu znowu problem prywatny mam, bo z tego hotelu 
dla modelek chcą mnie na bruk wyrzucić !!! 
Marek przedłużenia mi raczej już nie da…
Z Sebulkiem dyplomatycznie o tym pogadać chciałam, bo ostatnio 
tak dobrze się nam układa, żeby do niego na jakiś czas się wprowadzić… Ale on związki bez zobowiązań woli… Dacie wiarę !!!
Muszę coś szybko wymyślić, bo gdzie ja będę spała !!!
W końcu sytuację co mi się nadarzyła wykorzystać chciałam, 
gdy Ulka do banku lecieć musiała i ważne dokumenty do podpisania dla Marka mi zostawiła… To „przedłużenie” dla hotelu szybciutko wypisałam i pomiędzy inne papierki schowałam.
Ale kiedy Marek podpisy już składał, wyszło mydło z worka i mleko się wylało…
W dodatku szczerze do wszystkiego przyznać się musiałam a on zamiast mi współczucie okazać, jeszcze się na mnie wkurzył !!! 
Dacie wiarę ??? I to „przedłużenie” na moich oczach porwał !!!

**********

niedziela, 28 listopada 2010

Część XXII

Nawet prywatnie, po godzinach pracy spokoju świętego od spraw firmowych
nie mam. Dacie wiarę ??? Jedna wielka porażka !!!
Właśnie lody z Sebulkiem z bitą śmietaną jedliśmy, kiedy ta bezczelna pokraka nam przeszkodziła !!! 
Telefonicznie mi oznajmiła, że Adam przelewu jeszcze nie puścił, w sensie, 
że ja nie puściłam… Mniejsza z tym…
A jaka wściekła była !!! Dacie wiarę ???
Ja w ogóle nie rozumiem, o co taki wielki raban…
Jeden przelew a ona o szukaniu pracy do mnie gada, jakby cały świat
przez to miał się zawalić !!!
A potem jeszcze Sebastian za to samo mnie objechał, że czemu ja tego Turka 
nie dopilnowałam ??? Znów moja wina, chociaż to on mnie do wyjścia z pracy przecież poganiał kiedy mówiłam, że to jest sprawa życia po śmierci !!!
Już nawet myślałam, że wszystko psu w budę poszło i że zaraz kamikadze popełnię ale Sebastian do brzyduli zadzwonił. I co ???
Jak zwykle na moje wyszło, bo gdzie diabeł nie może tam brzydulę pośle…
A ona właśnie w kolejce do bankowego okienka czekała, żeby ten przeklęty przelew wysłać…
Marek w końcu do firmy wrócił i wszyscy mu sukcesu gratulowali.
Już myślałam, że trochę się uspokoi. Ale gdzie tam !!!
Paulina znowu mi Marka szpiegować kazała, znaczy że pewnie jakaś modelka
się koło niego pałęta… Bladym świtem do firmy wpadam ale do gabinetu prezesa zajrzeć nie mogłam, bo Marek mi przejście sobą zastawił i o dwie kawy poprosił…
Straszny ubaw z tego odkrycia miałam kiedy zdyszanej Paulinie, bo przecież migiem w F&D się zjawiła, opowiadałam…
Bo gdy do gabinetu z tą kawą weszłam, na kanapie brzydulę Cieplak odkryłam !!!