O matulu !!!
W głęboką otchłań wpadłam jak w jakąś najczarniejszą czarną dziurę… A jednak czuję, że po niebie jak radosna owieczka brykam… Dacie wiarę ???
Kamień z nerki, bo inaczej wielką fopę bym popełniła…
Wszystko się cudownie układało… Artur do Pomiechówka po mnie przyjeżdżał… A na tych zdjęciach do sesji to mnie nawet pocałował…
Aż do dzisiaj…
Pewnie z wygody, bo mu się tych kursów jak taksówkarz w te
i spowrotem
odechciało, wspólne mieszkanie zaproponował…
Szczęka mi w jednej chwili zbielała, bo nagle wszystko jak
w rolerkosterze
– i to z górki - w oczach mi migać zaczęło.
Ale myślę sobie – zaryzykuję ! W końcu niczego
się nie boję…
No, może oprócz śmierci, podatków i komornika…
I starości, i celulitu…
Zdecydowałam się na tą mega zmianę życiową…
Chociaż i tak jak jakiś zbity
pies chodziłam… Dacie wiarę ???
W końcu tego właśnie chciałam… Faceta z klasą… i kasą.
Już jednym butem na zewnątrz firmy byłam, żeby Arturowi moją decyzję
przekazać, kiedy mnie Ula przy windzie zatrzymała…
Co ją napadło ??? Aż tak ją moja opowieść wzruszyła ???
Ze łzami w oczach powiedziała, że jeśli się zgodzę a go nie kocham,
to do
ostatnich dni żałować będę… Jakby jakieś duże Vi przed oczami miała… Dacie
wiarę ???
Z Piotrem gruchają jak jakieś sikoreczki… Cały czas się na schodach całują,
z ryjków sobie spijają…
Może jednak w tego doktorka jak kurą w płot trafiła… ?
Może Marka juniora
Dobrzańskiego jak ja – Sebastiana, opłakuje… ?
Może, może, może… Tu nawet święty Turecki nie pomoże…!!!
Spraw dramaturgicznych, zwłaszcza z facetami, to ja niestety załatwiać nie
umiem…
To jak czarne mroki – niewidoki i węzeł góralski w jednym…
No, i z Arturem nienajlepiej poszło, chociaż z inicjacją do niego wyszłam, żebyśmy przyjaciółmi zostali…
Ale dobre chęci matką głupich… I jak ten głupi w kosmos,
się we mnie
zagapił. A potem brutalnie, bezdusznie, bez słowa wypowiedzenia... wyjaśnienia w sensie, od idiotek mnie wyzwał !!!
Tak oto z Arturem się rozstałam.
A przyjaźń, którą mu zaproponowałam, kroplą żeby tę czarę przechylić była…
W łazience potem mega rozwarstwiona siedziałam, kiedy mnie Ula znalazła… Przepraszać zaczęła, że niepotrzebnie w głowie mi namieszała… Ale ja właśnie dzięki niej w nic się
nie wpakowałam
jak z butami w mogiłę…
I teraz do woli będę Sebastiana rozpamiętywać – łajdaka, łobuza, łoszusta…
Jak jakaś idiotka…
**********