-->
*** Witaj na moim blogu ***

środa, 26 października 2011

LXIV


Wytrzymałam… Tylko przez krótką sekundę…
O Matko Panno !!! Nawet nie wiecie jak mi z tym ciężko było… 
To „niemówienie” Sebastianowi mam na myśli…
Ale malutką intrygę sobie wykombinowałam... 
Żeby znowu na mnie nie było…
Kazałam Sebulkowi z rana w F&D się stawić, że niby Ulcia 
widzieć go chce w wiadomej sprawie…
No i… ??? I tak się wszystko rypło, bo przez te miejskie komunikacje 
i korki nie z tego świata znów się do pracy spóźniłam… 
Dacie wiarę ???
A oni oboje już tam byli… Nowa pani prezes i mój Sebulek w sensie…
Więc już myślałam, że wyszło szydło z worka i mleko się wylało… 
I wiecie co ???
Ta Ulcia, to złota dziewczyna jest !!! Sprawa była dramaturgiczna…
A ona nawet okiem nie mrugnęła, jak jej Sebastian powiedział, 
że to ja mu na spotkanie przyjść kazałam…
Zła na mnie potem była… Ale na moje wyszło…
Sebulka do pracy przywróciła !!! Na okres próbny, jak potem słyszałam… Ale dobrze nawet, bo czemu to niby pani prezes Sebastianowi ma ufać ? Po tym jak Markowi ją zmamić pomagał ? 
A tak nauczy się chłopak, jak mrówka w korcu maku pogaruje,
to się pani prezes do niego w końcu przekona…
Ja się z nim zaraz na obiado-kolację ze śniadaniem umówiłam 
żeby tą cudną okazję uczcić… Ale chyba zanadto się pospieszyłam…
Z Ulcią gadałam, jak ona to robi, że ci faceci tak za nią latają… 
Bo taki jeden z kwiatami dziś był… A zaraz po nim Mareczek 
z maślanymi oczkami… 
Powiedziała mi, że ona z żadnym nic ten teges… 
W sensie, no wiecie…
Spotkanie z Sebulkiem umówione ale ja może jak ona uciekać 
przed nim zacznę, to mnie szanować bardziej zacznie ?
Żebyście minę pana Olszańskiego widzieli, jak mu kazałam 
taksówkę dla siebie wezwać…
Ale tutaj Burek pogrzebany leży – co on mi jutro powie ???!!!

**********

LXIII


Jesteśmy ocaleni !!!
Uleńka kochana, nasza wybawczyni odaleksowa zgodziła się 
wreszcie nam prezesować !!! 
Regularne pospolite ruszenie nastąpiło !!! Dacie wiarę ???
Swoją drogą nie rozumiem, czemu miała takie bariery… 
Opory w sensie, żeby przyjąć ten awans... 
Ja to bym od razu na jej miejscu… Mniejsza z tym.
Najważniejsze, że teraz to nowa opoka w F&D się rozpoczęła… 
A ja od razu do działania przystąpiłam, żeby to żelazo pić póki gorące… Bo jak ostygnie, to znowu przesądne dni nastaną…
Więc po pierwsze primo, od samego rannego świtu na nową panią prezes czekałam…
A wiecie, że człowiek jak śmieć na chorągwi wtedy wygląda… Szczęście, że na markowe kosmetyki mogę sobie jeszcze pozwolić… Bez metki nie ma podnietki, nie ?
Do muru ją z marszu przypięłam. I zgodziła się,  żebym teraz jej asystentką była !!! Dacie wiarę ???
Przed tą żmiją jadową ukrywać muszę, że Uli sprzyjam… 
Wszystko się zmienia jak w peryskopie, więc kto wie… 
Teraz to może ona za chwilę ze swoim braciszkiem na bruk polecą…
Przecież Ula ma dowód, biało na czarnym, że to Aleks firmę 
z torbami chciał sprzedać…
A w TAKI sposób to nikt sobie daleko nie popływa…
No, to teraz jeszcze muszę ją sobie, nową panią prezes w sensie, 
tak na palcu zakręcić, żeby mojego Sebulka kochanego do pracy przywróciła… On wcale nie jest przekonany, że ja takie moce posiadam… Ale nie ze mną takie numery brunet…
Ja jestem Violetta samozwaniec… Jak ta Joanna Dark…
Oko na pulsie będę trzymała, żeby się Ulcia zgodziła… 
Bo obiecała, że o tym pomyśli…
Spryciula z niej niezła, bo od razu wyczuła, że Sebastiana chcę 
o przywróceniu powiadomić… I zabroniła, dacie wiarę ???
Dobrze, dobrze… Ja poczekam. Niech to na razie tajemnicą Hipokretesa zostanie…
A jak się spełni, to Sebastian na kolanach mi przyzna, 
że ja języka na darmo nie szarpię…
Jakem Kubasińska przecież !!!

**********

sobota, 15 października 2011

LXII

No, teraz to my już nie zginiemy !!!
Cała firmowa, Febo-Dobrzańska w sensie, rodzina, przez ostatnie dni w najczarniejszej otchłani pogrążona była… Po Sebulku zaraz Alicja poleciała… Aż tu nagle… Co moje piękne uszka słyszą ???!!! Sam prezes Dobrzański naszą śliczną Uleńkę na swój stołek namawia… Przez to całe zamieszanie zapomniałam Wam napisać,
że panna Cieplak z brzydactwa w piękność nam się przemieniła… 
Jak ten motyl z glizdy… Dacie wiarę ???
Ja to jej od razu takiego mega sukcesu pogratulowałam, kiedy do firmy przyszła…
Nawet wiersz własnoręcznie napisany na jej cześć przeczytałam…
A ubaw miałam po pachy, jak Paulina jej nie poznała… Nic a nic, jak bonie dydy !!!
Tak na nią potem patrzyła, jak ciele na namalowane wrotki…
Wszystkich oczywiście o tej rewolucji firmowej natychmiast powiadomiłam… Nawet z Anią, co cały boży dzień recepcjonuje i o niczym nie wie… Bo niby skąd ? Fajka pokoju wykopałam…
Uwierzyć mi nie chciała i znowu mówiła, że zmyślam… Wszystko oczywiście przez te jej książki, co mózg tylko lasować potrafią…
No i potem wszyscy razem, nawet Waldek ochroniarz… 
Władek, jak zwał, tak zwał…
Przy windzie na Uleńkę czekaliśmy, żeby ją w decyzji „stanowiskowej” poprzeć… Wiersza przeczytać z nerwów nie zdążyłam i jeszcze ta szatanistka podła mi w słowo weszła…
Zawsze sobie powtarzam: trzeba patrzeć na światełko w tunelu. 
Może to nie pociąg jedzie…
A jak Ula tym prezesem zostanie, to ta cała aleksowo-paulinowa zabawa w kotka i pieska się skończy… Na zbity bruk wylecą razem 
z tymi swoimi „cin, cin amore”…
Już Kubasińskiej w tym głowa !!! Oko za ząb, jak mawiają starożytni Indianie !!!
I mój kochany Sebulek do firmy powróci…

**********

piątek, 7 października 2011

LXI


To wszystko, to jakiś totalny abstrakt jest !!!
Normalnie sen na dżawie, mega koszmar po prostu!!!
Aleks wszystkich zwalnia jak leci… I wiecie na kogo pierwszego kosa trafiła ??? No nie na płot oczywiście !!! Tylko na mojego kochanego, jedynego Sebulka !!!
Tak, tak… W końcu to do mnie dotarło, że on mi przecież pisany. 
Nie jakiś smarkacz, syn tego krasnoludka-projektanta !!!
Ale nie będę teraz nad rozbitym mlekiem płakała… Muszę działać, 
bo jak nie, to mnie Aleks też zaraz na zbity bruk wyrzuci !!!
Marek swoją pozycję już stracił odkąd ci półwłosi firmę wendettą opanowali...
Więc sama z Pauliną… Tą żmiją jadową, załatwić sprawę po dobroci najpierw próbowałam… Sebulka ratować chciałam i nawet jej powiedziałam, że jeden most za daleko spaliła…
No i co ??? Odzywać do siebie mi się zabroniła i nawet groziła, 
że Sebastiana los mnie czeka… Dacie wiarę ???!!! 
Oooo, niedoczekanie !!! Tak z Kubasińską zadzierać !!!
I znowu Marka przyjdzie mi ratować…
Bo jak on poleci, to już nic sama nie zdziałam mądrego…
Teraz z Sebulkiem jakiś sensowny plan ratunkowy opracować musimy… On mi pomoże, bo przecież firmę, jak ja, kocha nad życie.
Niedobrze się jednak stało, że tą Cieplak zwolnili… Ona to kombinatorka niezła była… Prezesa stołek nie raz ratowała, 
to i teraz coś by wymyśliła… Ja to do czegoś takiego w ogóle nie jestem stworzona… Zbyt wiele stresów na raz, na moją biedną 
główkę spadło… ehhh…
Przez to wszystko, to o pomidorach myśleć tylko potrafię…
Właśnie !!! Zjeść coś muszę !!! Dlatego Sebulka na obiad zaprosiłam…
Bo przecież nie możemy stać jak te dziury w moście !!!

**********

LX


Chcą mnie zesłać !!! Za to, że Markowi pomagam, za moją 
uczciwość !!! Dacie wiarę ???
Ale zaraz, po kolei…
Mój tajemniczy wielbiciel to totalna porażka i koktajl młotowa w jednym !!! Ten gówniarz, małolat nieopierzony !!! Czego ja się 
z resztą spodziewałam… ??? Szczęścia do facetów za grosz nie mam, zawsze jak kosa w płot trafiam… A ten to przecież dzieciak jeszcze… Wojtuś, phi… Syn naszego wielkiego febodobrzańskiego projektanta, dacie wiarę ???!!!
No, ale teraz to ja większy kłopot na głowie mam…
A mówiłam, że Aleks się jeszcze na mnie zemści ?! I co ??? Do bufetu mnie zesłał, jak na Syberię do kułaku jakiegoś… Więźnia politycznego zrobić ze mnie chce ??? Nie mogę pracować w zmywaku !!! Ja się do tego przecież nie nadaję…
Do Marka jak zwykle dodzwonić się nie można… Rozpaczliwe S.O.S 
o pomoc na sekretarce mu nagrałam… Nawet Sebastiana o pomoc błagałam !!! Ja !!! Dacie wiarę ???!!!
I co ??? W garści go miałam jak tego wróbla na dachu, ale przez Wojtusia-gówniarza, puściłam…
I teraz to on już długo za mną nie ćwierknie… Dzioba nawet nie otworzy… Aleksa mi słuchać kazał !!!
Marek w końcu do mnie do bufetu się pofatygował i mega awanturę o opuszczenie stanowiska pracy mi zrobił… Jakbym jakąś blondynką skończoną była. Dacie wiarę ???
A ja przecież wszystkie rozmowy z sekretariatu na komórkę przełączyłam !!!
I moja jedyna nadzieja właśnie w nim mi została... Że się z Aleksem w moim temacie rozmówi… Bo jak nie, to sam święty Turecki mi nie pomoże…
I flora ze dwora, panno Kubasińska !!!

**********

LIX


A już myślałam, że kota za ogon złapałam… Byłam tak blisko… Wszystko się zgadzało…
O jeżuniu, on mnie po porostu wyśmiał… Tak prosto w twarz !!! Dacie wiarę ???
Marka mam na myśli, jakby co, oczywiście !!!
Chociaż coś w środku mi mówiło, że to jest grubymi gwoźdźmi zbite… Taka sprawa dramaturgiczna…
I znowu nie wiem, kto tym moim ukrytym adoratorem jest…
Nawet Maćka – tego zmywaka, pseudo-milionera, co na Wall Street helikopterem niby latał – przez chwilę podejrzewałam… Bo znowu prezent dostałam…
Hmmm, cudeńko !!! Buty !!! I to nie byle jakie !!! Z najnowszej kolekcji !!! Problem w tym, że trochę cisną… No, ale czego się nie robi w imię miłości… ???
Prawie orła bym w nich wywinęła, gdyby nie Sebastian…
Sebastian ? A może to ten Turek… brrr, wiadro gwoździ… mnie od niechybnej śmierci w butach uratował ? Mniejsza o to.
Sebulek… A myślałam, że zmądrzał i on te prezenty przysyła… Idiotka ze mnie, naiwna jak pierwiosnek… Jeszcze się nie nauczyłam po tych wszystkich aferach – bajerach, że on z kobietami postępować nie potrafi jak należy…
Więc ciao, mój panie kadrowy – serce nie służba. Bo ja tu widzę, że mi naprawdę mega uczucie, jak feniks z popiołu powstaje…
Po takich prezentach i tej ostatnie wiadomości od „niego” jedynie ołtarz mnie czeka. Dacie wiarę ???
I na koniec mega bomba – dziś wieczorem mam regularną randkę w kinie z moim fanem…
Wreszcie go poznam !!! Normalnie noc sobotniej gorączki i przesądny dzień w jednym !!! Dacie wiarę ???
Muszę jeszcze tylko te cud buciki jakoś rozchodzić…

**********