-->
*** Witaj na moim blogu ***

sobota, 26 listopada 2011

LXXI

Nawet po moim trupie z nim się nie umówię !!! 
Z Sebastianem, w sensie. Tak mu z resztą powiedziałam. 
Dacie wiarę ???
Ja już dawno mówiłam, że z nim to jak z tą radziecką ruletką – 
nigdy nie wiadomo kiedy wystrzeli !!! No i wystrzelił !!! 
Oezu, taką awanturę mi zrobił i nawet nie wiem o co ?
Przez krótką sekundę myślałam, że się zmienił… Ale nie !!! 
Ja i on to już zawsze jak woda i ogień, jak sierp i młot będziemy… Ten wilk w łowczej skórze sam we własną siatkę wpadł. 
Aż mi się w głowie jak w młynku zakręciło od tych jego przyrzeków... Że niby z Andżelą to taki żart był... Że tak naprawdę to ja dla niego kimś wyjątkowym jestem… Dacie wiarę ???
Obiecanki – sasanki !!! Sraty, taty – dupa w kwiaty !!!
Więcej jabłek na wierzbie mi nie obieca!!! Bo ja Sebastianowi 
już po prostu nie wierzę… Jeszcze się o Artura przyczepił…
No właśnie, Artur… On to zupełnie z innej bajki jest. 
Na kolację mnie wczoraj zaprosił, żeby o tej całej sesji na zwariowanych papierach pogadać.
Rów Marsjański się przede mną otworzył kiedy mi wyznał, 
że ze mnie żadna modelka. Jak nie barok to sraczka. Dacie wiarę ??? Ale jak zwykle źle zrozumiałam…
Bo ja jemu taka się podobam – naturalna, spontaniczna a nie kij 
od szczotki, jak większość modelek. Tak właśnie powiedział. 
No i, że lepsza od zająca byłam !!!
O jeżu, nie mogłam uwierzyć !!!
Ale w końcu Artur się na tym zna, siedzi w tym biznesie po uszy już od lat. Więc jednak nie zawiodłam tych wszystkich – Uli i Marka, 
w sensie – którzy na mojego konia postawili, to znaczy na mnie. 
No, i kamień z nerki !!!
A dzisiaj rano Arti do pracy mnie przywiózł. Dacie wiarę ??? 
W Pomiechówku u mojej mamusi się zjawił… Piękny samochód – czerwony.
Nie wiem jaka marka, bo przecież blachara nie jestem !!!
Po prostu facet z klasą, nie z kasą… chociaż kasy też ma jak bobu…
I Sebastian niech od niego waruje… Łapy przy sobie, w sensie… 
Bo Artiemu wielkie szapo-pa za to wszystko się należy !!!

**********

wtorek, 22 listopada 2011

LXX


Ula jest wielka !!! Dacie wiarę ???
Wróciłam z tej wykoleżakowanej sesji jak galaretka roztrzęsiona…
Wyglądałam jakbym się co najmniej rozwarstwiła. Normalny śmieć na chorągwi !!!
Pani prezes mnie w takim stanie zobaczyła, więc jej wytłumaczyłam, że normalnie panowanie straciłam… Obok wyszłam i nie wiem kiedy wrócę… Do siebie, sensie. Że Paulinie nawrzucałam, bo się w końcu ze mnie ulało jak szydło z wiadra… O tą sesję, znaczy się…
I, że teraz jak się zemści, to mnie tylko miotełką spod biureczka zamiatać…
No, więc Ula na wojnę pojechała, bo przecież pani prezes nie może dać sobie do kaszy dmuchać takiej Paulinie !!! I wiecie co ? Ona chyba na tą ciemną stronę nocy przeszła…
Jak w tym filmie. Więc Ulcia ciężką przeprawę z nią miała… 
Wiem, bo wszystko słyszałam…
No co ??? W pobliżu akurat byłam… A potem gdzieś pojechała…
I Marek się zjawił, to jemu też wszystko opowiedziałam… Że Paulina na mnie spiskuje, że mnie z sesji utrąciła i teraz Artur nad Wisłą do zająca strzela... W sensie, że zdjęcia jej robi... A przecież to ja na jej miejscu powinnam być !!!
I nagle telefon – Ulcia. Pakować mi się kazała !!! Myślę – wszystko stracone, zwolniona zostałam…
Ale nie !!! Z nad Wisły dzwoniła, bo z Artim w mojej kwestii się rozmówiła i na sesję wracać kazała !!! Dacie wiarę ???!!! 
Zwariowana krejzolka jedna !!!
Taka szczęśliwa byłam, bo jednak jak ten sfinks z popiołu się odrodziłam, że aż stojącego obok Marka ucałowałam !!!
Odpukać w namalowane drzewo, ale na tfu, tfu czerwone, że się Artiemu podobam i sesja wyszła cudownie !!! Już mi więcej zając 
z kapelusza nie podskoczy !!! To ja „Twarzą” kolekcji zostanę i nikt tego nie odpostanowi !!!
Żebyście widzieli, jaki Sebastian nagle ciekawy się zrobił i wiedzieć chciał, jak mi na sesji poszło… A ja nic, jak grochem w mur… 
W ogóle nierozmawialna byłam, bo wodę akurat piłam.
Już ta andżelska Andżela wszystko w szczegółach mu opowie…
Z resztą inną ważną sprawę załatwić musiałam… Uli za tą pomoc podziękować, w sensie.
I tak jak wcześniej Marka, serdecznie panią prezes ucałowałam…
Za jej dobroć, tą wojnę z siłami ciemności wygraną… 
No, za całokształt – sami rozumiecie.
Bo Ula to mój naj, naj, najulubieńszy prezes jest !!!

**********

LXIX


Kamikadze popełnię !!! I na wieki w padole kobiecego nieszczęścia zostanę… Powiedzcie, jak tu nie wierzyć, że nieszczęścia nie chodzą stadami…???
Na 99 setnych „Twarzą” nowej kolekcji F&D zostałam, bo się Ula i Marek zgodzili… Nawet do Pshemko pracowni specjalnie chodziłam, żeby miarę ze mnie na te ubraniowe prototypy zdjęli. Dacie wiarę ???
Że ja się od razu nie domyśliłam, w którym porcie dzwonią jak mi Wojtek o sesji nad Wisłą powiedział… 
Pięć minut na moje „wielkie 5 minut” miałam… W sensie, żeby makijaż poprawić… Bo przecież nie mogłam tam w ogóle prawie bez twarzy pojechać skoro tą „twarzą” zostałam…!!!
Swoją drogą, ja to chyba genetycznie zmodyfikowana jestem, 
bo tych 27 lat ciężkiej pracy na mnie wcale nie widać… Podstawówka, odzieżówka, studium fryzjerskie, pięć lat w fitnesie i cały rok w F&D – myślę sobie, warto było… Moje 5 minut w końcu nadeszło !!!
Nad Wisłę przyjeżdżam, z Artim się witam i kto z krzaków jak zając z kapelusza wyskakuje ??? Zając właśnie !!! Dacie wiarę ???!!!
Andżelska Andżela – duże nogi, długie piersi !!!
Brutalnie, bezdusznie, bez słowa wymówienia z sesji mnie wykoleżankowali !!!
Prosto do Pshemko z mega awanturą pobiegłam… I tu się zdziwiłam, bo on podobno nawet okiem w tej kwestii nie mrugnął… 
Dacie wiarę ???
Więc jeśli nie on, to kto ? – pytam siebie. I nagle pojęłam !!!
Wyszło szydełko z woreczka !!! Dowód biało na czarnym już miałam, że to ta półwłoska żmija jadowa mi to zrobiła !!!
Ale teraz to ja jej tego nie odpuszczę – tak jej z resztą w dwoje oczu powiedziałam… I tym razem wyjdę z tego z twarzą, nie na twarzy !!! 
Jak amen w popiele !!!

**********

niedziela, 13 listopada 2011

LXVIII

Tak !!! W końcu nadeszła histeryczna chwila !!!
Co się odwlecze – to się upiecze, jak mawiają…
Nie będzie mi więcej Sebastian do kaszy dmuchał !!! 
Z resztą jak już wiecie – ja i on to archeologia…
Ale tych wszystkich zniewag i upokorzeń tak łatwo mu nie podaruję… Oko za ząb, no wiecie…
Ale o tym za chwilę, bo tu inna ważna sprawa się zdarzyła.
Myślałam, że martwym trupem normalnie na zawał z tego świata zejdę, bo kogóż to moje oczy bladym świtem w sekretariacie nie widzą ??? Parę prezesów !!! Dacie wiarę ?!
Ulcia Marka do pracy przywróciła, żeby nam w przygotowaniach 
do tych targów mody pomagał… Tak mi się jakoś w środku cieplutko zrobiło, bo pomyślałam sobie, że dawne czasy wróciły… 
I teraz znów wespół w zespół zatrężalać będziemy !!!
Nawet proponowałam, że jakieś krzesło obrotowe dla drugiego prezesa do gabinetu Uli skołuję, bo jak skołować, to czemu nie obrotowe ???
Ale się chyba między bułkę i zakąskę wepchnęłam, bo oni niby razem ale oddzielnie będą pracowali… W sensie, że Marek w konferencyjnej się zainstaluje…
A już myślałam, że tego fajka pokoju wykopali, ale nie… 
Jednak jest jakaś aferka !!!

No właśnie – aferka !!! To dopiero, dacie wiarę ???!!! 
Włoskie rodzeństwo z Milano wróciło…
I znowu się zacznie… Chociaż z początku myślałam, że Paulina 
to jakiś proszków się nałykała… Bo radosna jak pierwiosnek do firmy wkroczyła… Do tego  prezenty wszystkim rozdawać zaczęła. 
Dacie wiarę ??? 
Ale ja już tą żmiję jadową dobrze na oczy przejrzałam !!!
I tu mi kaktus jedzie, bo niby kogo ona w bambusa chce zrobić ??? Jakieś włoskie suchary wciskać mi z wielkim uśmiechem na twarzy zaczęła, bo się dowiedzieć chciała, co w firmie piszczało jak jej nie było… 
Raportu ode mnie zażądała !!! Chyba brajlem !!! Dacie wiarę ???!!!
Nic tylko się podciąć – bezczelna !!!
Tylko tyle jej powiedziałam, że jak dwóch prezesów w firmie, 
to prawdziwe tornaderro tu przeszło i praca wrzeć musi !!! 
Nie będę jej przecież wszystkich szczegółów jak chłop koniowi 
na roli tłumaczyć…
Z resztą dobrze zrobiłam, bo ona mój „czas zemsty na Sebastianie” 
na kawę zaprosiła !!!
Artura w sensie, tego fotografa z Madagaskaru, który dzisiaj do firmy zdjęcia z próbnej sesji dla Marka przyniósł…
Ten to się dopiero na kobietach i pięknie zna jak mało kto…
A przynajmniej nie rzuca się na wszystko co ma nogi i zęby, 
jak Sebastian…
To właśnie Arturem  na panu Olszańskim się zemszczę…
A Paulinie – za to, że mi nowego przyszłego amanta z firmy wywlekła – jeszcze pokażę, gdzie raki nocują !!!

**********

LXVII


Andżelska Andżela !!! Dacie wiarę ???
Wszystkiego dobrego na nowej ścieżce, bo ja po prze-a-na-li-zo-wa-niu wszystkich za a nawet przeciw – rezygnuję !!! 
Do Sebastiana to było, w sensie…
Rezygnuję, bo on mi powiedział, że się zakochał… 
Więc żadnej szansy cienia już dla NAS nie ma…
A myślałam, że faceci są prości jak budowa cepa… 
I że przełykiem do sebulkowego serca wejdę… Dacie wiarę ???
Z inicjacją do niego wyszłam, bo nawet ciasto domowe – własnoręcznie kupione – dać mu na zgodę chciałam… 
I myślałam, że potem już cały mój będzie… Ugotowany, w sensie…
Ale ja chyba to z palemki się urwałam, skoro sądziłam, że tak się stanie…
On mi wtedy tą rewelację o swoich uczuciach oznajmił !!!
Więc niech sobie do niej idzie, do tej Andżeli. Będzie się w nią jak głupi w kosmos gapił a ja… w padole kobiecego nieszczęścia zalegnę na wieki…
Prrr, gdzie leziesz amebo ???
Dzięki Bogu, że Ulce swe troski zdradziłam… Ona się tak przejęła !!! 
I rozklejać pod żadnym pozorem nie pozwoliła !!! Od teraz do pracy ostro ruszamy i ze wszystkimi przeciwnościami walczyć będziemy… Jak ta Terma i Luiza !!!  Żeby o facetach więcej nie myśleć !!!
Ale jak tu o nich nie myśleć, kiedy sami w oczy nam włażą ???
Taki na przykład Marek… Co chwilę, jak jakiś diabeł z pudełka wyskakiwał, żeby Uleńkę
z tarapatów wybawić… To drukarnia, to fotograf. Dacie wiarę ???
On jej normalnie w myślach jak jakiś malapeta czytał…
No i koło zatoczyło krąg… Ja się już więcej Sebastianem martwić 
nie będę…
Niech się w Andżeli zakochuje… Ona i tak zbyt wysokiego H i Q nie ma i jak zupa w proszku jest łatwa… Więc się pan Olszański szybko przekona jak wiele stracił odtrącając mnie – Kubasińską Violettę, przez „V” i dwa „t” oczywiście !!!

**********

piątek, 4 listopada 2011

LXVI


Ela z bufetu… Ta dopiero ma tupet !!! Dacie wiarę ???
Ona mi prosto w twarz śmiała powiedzieć, że ja z ludźmi rozmawiać nie umiem… A w dodatku, że słuchać też nie potrafię !!!
Dobrze, że ja Sebulka mam a nie tego Waldka… Władka ? 
Co się wiecznie zacina.
Na miejscu tej bufetowej już dawno bym go do lasu po drzewo wysłała… Ile to cierpliwości mieć trzeba, żeby takiego zrozumieć 
o co mu chodzi… No, ale to nie mój problem na szczęście.
Znów na diecie pomidorowej jestem… Z tych nerwów, co mi je Sebastian funduje… Bo on to jak ta radziecka ruletka co nigdy nie wiadomo, kiedy wystrzeli…
Wszystko się posypało jak domek z domina…
Przez to, że ja w Ulcię jak w tą ślepą kiszkę wierzyłam… I teraz co ?
U niej się z Piotrem popsuło, to siłą rzeczy u mnie jeden wielki Tajwan z Sebastianem nastąpił...
Nawet te wiersze, co mi Ula terapeutycznie pisać kazała, jakoś trzymać się kupy nie chcą… Wenę straciłam…
Dobrze, że chociaż w firmie wszystko ku dobremu idzie…
Marek tu dzisiaj był i zebranie – NIEOFICJALNE !!! – zarządu z tym włoskim rodzeństwem zwołał, co się pani prezes widać nie spodobało… Zła jak pszczoła chodziła a potem na koniec Dobrzańskiemu juniorowi mega awanturę urządziła !!! 
Dacie wiarę ???!!!
Nie żebym podsłuchiwała… Ale w pobliżu gabinetu akurat byłam…
No, ale jak targi mody nadal zaklepane, to tragedii nie będzie…
Jeszcze tego by brakowało, żeby firmowe problemy głowę mi zaprzątały… Ja ze swoimi poradzić ledwo sobie mogę…
Przychodzi ten Seba do sekretariatu jak pies z kulawą nogą i mówi, 
że niby do pani prezes…
No ale chyba tylko po to, żeby mi ciśnienie z nerwów skakało !!! Mówię do niego, przeprosić próbuję to chyba słychać ??? 
Nic… Jak grochem w mur…
Więc sobie postanowiłam, że era kija się skończyła i pora tą marchewkę wyjąć… I teraz Sebulek dopiero zobaczy, 
na co mnie stać !!!
Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubańczykom !!!

**********

LXV


Czego się mogłam spodziewać ???!!!
Myślał Seba, że coś… A tu nic !!! Dacie wiarę ?! 
Tak to widać było na jego twarzy, gdy na niego wpadłam z rana… Normalnie humorek-wisiorek. Do tego pszczoły w nosie !!!
A ja co ??? Zamiast się dąsać  -  jak ten pierwiosnek szczęśliwa… 
Do zrozumienia mu dałam, że spotkanie powtórzyć możemy. 
I niech się domyśla, kiedy…
Znów z Ulci przykład wzięłam… Ona na telefon od Piotra czekała, choć udawała, że niby nie…
Ale ja dobrze na oczy ją przejrzałam i wiem, że tak !!!
Więc niech się Sebulek dalej głowi, bo ja nie o tym napisać Wam chciałam…
Ula znowu Paulinę do muru przypięła, bo zgody na doroczny bankiet firmowy nie podpisała… Oezu, jaka ta żmija jadowa wściekła była… To jej poradziłam, żeby pani prezes do słuchu powiedziała, aż się piętami nakryje (jaka asystentka, taka puentka, nie ?)…
I co ??? Rady nie dała – przegrała !!! Dacie wiarę ???!!! 
I bankiet się rypnął…
Z panią prezes na zakupy wybrać się muszę… 
Bo wiecie, my teraz to prawdziwe funfele jesteśmy – jak te babki 
z „Seksie w wielkim mieście”…
Ale potem, bo teraz Ulcia ważnego gościa ma – w sprawie Targów Mody (Paulina znów nic nie wiedziała, bo beze mnie to ona teraz strasznie niedoinformowana jest)…
Może z tego coś dobrego wypłynie, bo do Pshemko właśnie poszły…
I pani prezes naszą firmę z długów wyciągnie…

**********