A już myślałam, że kota za ogon złapałam… Byłam tak blisko… Wszystko się
zgadzało…
O jeżuniu, on mnie po porostu wyśmiał… Tak prosto w twarz !!! Dacie wiarę
???
Marka mam na myśli, jakby co, oczywiście !!!
Chociaż coś w środku mi mówiło, że to jest grubymi gwoźdźmi zbite… Taka
sprawa dramaturgiczna…
I znowu nie wiem, kto tym moim ukrytym adoratorem jest…
Nawet Maćka – tego zmywaka, pseudo-milionera, co na Wall Street
helikopterem niby latał – przez chwilę podejrzewałam… Bo znowu prezent
dostałam…
Hmmm, cudeńko !!! Buty !!! I to nie byle jakie !!! Z najnowszej kolekcji
!!! Problem w tym, że trochę cisną… No, ale czego się nie robi w imię miłości…
???
Prawie orła bym w nich wywinęła, gdyby nie Sebastian…
Sebastian ? A może to ten Turek… brrr, wiadro gwoździ… mnie od niechybnej
śmierci w butach uratował ? Mniejsza o to.
Sebulek… A myślałam, że zmądrzał i on te prezenty przysyła… Idiotka ze
mnie, naiwna jak pierwiosnek… Jeszcze się nie nauczyłam po tych wszystkich
aferach – bajerach, że on z kobietami postępować nie potrafi jak należy…
Więc ciao, mój panie kadrowy – serce nie służba. Bo ja tu widzę, że mi
naprawdę mega uczucie, jak feniks z popiołu powstaje…
Po takich prezentach i tej ostatnie wiadomości od „niego” jedynie ołtarz
mnie czeka. Dacie wiarę ???
I na koniec mega bomba – dziś wieczorem mam regularną randkę w kinie z moim
fanem…
Wreszcie go poznam !!! Normalnie noc sobotniej gorączki i przesądny dzień w
jednym !!! Dacie wiarę ???
Muszę jeszcze tylko te cud buciki jakoś rozchodzić…
**********
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!