-->
*** Witaj na moim blogu ***

piątek, 4 listopada 2011

LXV


Czego się mogłam spodziewać ???!!!
Myślał Seba, że coś… A tu nic !!! Dacie wiarę ?! 
Tak to widać było na jego twarzy, gdy na niego wpadłam z rana… Normalnie humorek-wisiorek. Do tego pszczoły w nosie !!!
A ja co ??? Zamiast się dąsać  -  jak ten pierwiosnek szczęśliwa… 
Do zrozumienia mu dałam, że spotkanie powtórzyć możemy. 
I niech się domyśla, kiedy…
Znów z Ulci przykład wzięłam… Ona na telefon od Piotra czekała, choć udawała, że niby nie…
Ale ja dobrze na oczy ją przejrzałam i wiem, że tak !!!
Więc niech się Sebulek dalej głowi, bo ja nie o tym napisać Wam chciałam…
Ula znowu Paulinę do muru przypięła, bo zgody na doroczny bankiet firmowy nie podpisała… Oezu, jaka ta żmija jadowa wściekła była… To jej poradziłam, żeby pani prezes do słuchu powiedziała, aż się piętami nakryje (jaka asystentka, taka puentka, nie ?)…
I co ??? Rady nie dała – przegrała !!! Dacie wiarę ???!!! 
I bankiet się rypnął…
Z panią prezes na zakupy wybrać się muszę… 
Bo wiecie, my teraz to prawdziwe funfele jesteśmy – jak te babki 
z „Seksie w wielkim mieście”…
Ale potem, bo teraz Ulcia ważnego gościa ma – w sprawie Targów Mody (Paulina znów nic nie wiedziała, bo beze mnie to ona teraz strasznie niedoinformowana jest)…
Może z tego coś dobrego wypłynie, bo do Pshemko właśnie poszły…
I pani prezes naszą firmę z długów wyciągnie…

**********

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!