-->
*** Witaj na moim blogu ***

środa, 8 czerwca 2011

XLIV

No, i jak co roku, ten dzień nadejść w końcu musiał...
Pokraka dzisiaj urodziny ma a Marek powiedział, że na przyjęciu 
w Rysiowie nie pojawić się nie wypada... Nawet lepiej, bo ja po tej całej borubarowej aferze tak ostatnio lgnę do ludzi, czuję się rozbita jak ten wazon z dynastii Ping...
Jeszcze jakiś prezent dla jubilatki skombinować trzeba... 
Znowu wydatki, ale jak mus, to mus.
Rysiowiańska impreza taka smutna była, że rozkręcać ją sama musiałam, plotkami z pracy towarzystwo niemrawe racząc, 
jak to mistrz Pshemko odkrył, że jego asystent rozdwojonym bliźniakiem się okazał... Dacie wiarę ???
I wtedy Marek się pojawił a potem jeszcze ten Bartek. 
Całkiem nawet całkiem. W Niemczech podobno bywał, taki światowy i prawie glamour, szkoda, że z Rysiowa... Ale czego ja się jeszcze dowiedziałam !!! On podobno byłym chłopakiem brzyduli jest !!!
Dacie wiarę ???
Potem nawet miło mi się z nim konwersowało i w ogóle nie wiem, 
co ta Ulka jak ta pszczoła cięta na niego jest...
I nagle po jabłkach, impreza się rozmyła, bo wszyscy z niej wychodzić jak jeden mąż zaczęli !!!
Kiedy do domu mnie te psiapsiułki brzyduli odwoziły, nagle Paulina zadzwoniła i o Marka wypytywać zaczęła. A co ja jego stróż anioł jestem, czy jak ??? Powiedziałam, że na chwilę przyszedł i zaraz wyszedł. I wiecie co ?? Bezczelnie, bez słowa jednego się rozłączyła !!!
Przecież całą prawdę powiedziałam !!! A śledzić to ja go w pracy, 
a nie po godzinach miałam...
Rano Paulina znowu o imprezę w Rysiolandii maglować mnie zaczęła. Kłamać musiałam, że nudno i beznadziejnie było, że razem 
z Markiem postanowiliśmy przgarnąć odrobinę splendoru do tego, powiedzmy przyjęcia, wnieść kaganiec oświaty pod strzechy, bo oni tam wszyscy biedni nie mają pojęcia, że istnieje jakiś inny świat...
Potem z Ulką pogadać próbowałam, bo mi ten Bartek taką dziurę 
w brzuchu wywiercił, w sensie, że dużo o nim i o niej myślałam... Brzydula w ten związek iść powinna !!!
Bartek chyba od tych poprzednich czasów jednak trochę się zmienił 
i naprawdę się stara – sama widziałam, jak na tych urdzinach jej nadskakiwał... 
A poza tym lepszy wróbel w garści niż gołąb. 
Pasują do siebie, bo są z Rysiowa oboje, mówią po niemiecku, 
więc czego chcieć więcej ???
Ale Marek niestety w rozmowie nam przeszkodził i co ona na to, 
już się dowiedzieć nie zdążyłam...

**********

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!