No, i jak co roku, ten dzień nadejść w końcu musiał...
Pokraka dzisiaj urodziny ma a Marek powiedział, że na przyjęciu
w Rysiowie
nie pojawić się nie wypada... Nawet lepiej, bo ja po tej całej borubarowej
aferze tak ostatnio lgnę do ludzi, czuję się rozbita jak ten wazon z dynastii
Ping...
Jeszcze jakiś prezent dla jubilatki skombinować trzeba...
Znowu wydatki,
ale jak mus, to mus.
Rysiowiańska impreza taka smutna była, że rozkręcać ją sama musiałam, plotkami
z pracy towarzystwo niemrawe racząc,
jak to mistrz Pshemko odkrył, że jego
asystent rozdwojonym bliźniakiem się okazał... Dacie wiarę ???
I wtedy Marek się pojawił a potem jeszcze ten Bartek.
Całkiem nawet
całkiem. W Niemczech podobno bywał, taki światowy i prawie glamour, szkoda, że
z Rysiowa... Ale czego ja się jeszcze dowiedziałam !!! On podobno byłym chłopakiem
brzyduli jest !!!
Dacie wiarę ???
Potem nawet miło mi się z nim konwersowało i w ogóle nie wiem,
co ta Ulka
jak ta pszczoła cięta na niego jest...
I nagle po jabłkach, impreza się rozmyła, bo wszyscy z niej wychodzić jak
jeden mąż zaczęli !!!
Kiedy do domu mnie te psiapsiułki brzyduli odwoziły, nagle Paulina
zadzwoniła i o Marka wypytywać zaczęła. A co ja jego stróż anioł jestem, czy
jak ??? Powiedziałam, że na chwilę przyszedł i zaraz wyszedł. I wiecie co ??
Bezczelnie, bez słowa jednego się rozłączyła !!!
Przecież całą prawdę powiedziałam !!! A śledzić to ja go w pracy,
a nie po
godzinach miałam...
Rano Paulina znowu o imprezę w Rysiolandii maglować mnie zaczęła. Kłamać musiałam, że nudno i beznadziejnie było, że razem
z Markiem postanowiliśmy
przgarnąć odrobinę splendoru do tego, powiedzmy przyjęcia, wnieść kaganiec
oświaty pod strzechy, bo oni tam wszyscy biedni nie mają pojęcia, że istnieje
jakiś inny świat...
Potem z Ulką pogadać próbowałam, bo mi ten Bartek taką dziurę
w brzuchu
wywiercił, w sensie, że dużo o nim i o niej myślałam... Brzydula w ten związek
iść powinna !!!
Bartek chyba od tych poprzednich czasów jednak trochę się zmienił
i
naprawdę się stara – sama widziałam, jak na tych urdzinach jej nadskakiwał...
A poza tym lepszy wróbel w garści niż gołąb.
Pasują do siebie, bo są z
Rysiowa oboje, mówią po niemiecku,
więc czego chcieć więcej ???
Ale Marek niestety w rozmowie nam przeszkodził i co ona na to,
już się
dowiedzieć nie zdążyłam...
**********
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz
Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!