-->
*** Witaj na moim blogu ***

wtorek, 26 października 2010

Część II

Senior Dobrzański się wściekł!!! Dacie wiarę ???
Na kogo ??? Oczywiście na Marka i Aleksa !!!
Za te ich ciągłe kłótnie, brak komunikacji i co tam jeszcze…
Żeby mu firmy przez to do reszty nie rozwalili, konkurs na prezesa zarządził.
Niebawem wizję rozwoju firmy na przyszły rok przedstawią, a lepsza propozycja wygra. Przegrany z firmy odejdzie !!!
Chyba Aleksowi się podobam, bo do restauracji mnie zaprosił…
Trochę mnie jedzenie z nim zmęczyło, bo wypytywał jak Markowi prezentacja idzie. Natrudziłam się za stu, bo o tych tabelkach, numerkach, statystykach, eksporcie – imporcie rozmawiać nie potrafię. A przecież nie chciałam jak jakaś głupia blondynka przed Aleksem wypaść…
I znów problem mam wielki, bo nie wiem co robić… 
Dla Marka przecież pracuję, chociaż chwilami mam wrażenie, że dla Pauliny...
A o Aleksie jej powiedzieć nie chciałam, żeby mnie o grę na dwa ognie nie oskarżyła…
Chociaż i tak, nie wiem jak, o naszym spotkaniu się dowiedziała !!!
I na opcję ja – Aleks kategorycznie się nie zgodziła !!! 
Mam brzydulę szpiegować !!!
A to wszystko przez tą byłą modelkę, Mirabellę, co ją ostatnio w telewizji zobaczyłam. Na koncercie, bo wielka piosenkarka z niej teraz… 
I w dodatku Marek też tam był, chociaż Paulinie mówił, że w firmie pracował… Taki skandal znowu !!!
Bo przecież dopiero co Joaśka z wielkim hukiem na zbity bruk poleciała…
Co ja się nagimnastykować musiałam (dobrze, że jakąś formę po tym fitnesie 
jeszcze mam), żeby Paulinę pocieszyć i do rozumu przemówić, że Markowi 
za takie numery to solidna nauczka się należy…
Wymyśliła genialnie, tą nauczkę w sensie…
Cały dzień narzeczony do niej wydzwaniał a ona nic – głucha jak pień. 
A wieczorem do firmy pojechała jak ta latawica poubierana i Mareczka 
w kajdankach do fotela przykutego zostawiła…  
Myślałam, że normalnie z krzesła spadnę, jak ją w  „Różowej Papudze” 
w samym futrze zobaczyłam i jak mi to wszystko potem opowiedziała…
Nie wiem co z tego wszystkiego dalej wyniknie, bo do firmy po jakimś czasie wróciłyśmy, żeby Mareczka z tych kajdanek rozkuć. 
Głupio by było jakby go sprzątaczki nad ranem w takim stanie, 
gołego znalazły… I tu porażka – gabinet psuty !!! 
Ale bardzo prędko odkryłam, że go brzydula oswobodzić musiała, bo jej chustę 
na biurku znalazłam… Dacie wiarę ???
Ciekawe co ona po nocy w firmie robiła ???
Specjalnie Marka ratować chyba nie przyjechała ???
Paulinę zmusiłam, żeby do Papugi wracać. Nie mogła przecież do domu jechać 
i na niego grzecznie czekać, bo by to sensu żadnego nie miało…
A teraz okropnie niewyspana jestem po tych nocnych eskapadach i nie wiem,
jak ja dzisiejszy dzień w pracy przeżyję…
 
**********

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Jeśli notka Ci się podoba - skomentuj !!!